wtorek, 28 stycznia 2014

NIE W TEMACIE

Opowiadanie dla kolegi  ;)

Ania wyszla z domu Zuźki o 18. Ze wzgledu na to, ze jest zima slonce schowalo sie i jest juz ciemno. Do domu miala daleko, wiec postanowila skrocic sobie droge przez bardzo nieprzyjemne osiedle. Mieszkalo na nim wielu zlych ludzi. Niektorzy byli juz w wiezieniu, niektorzy sa alkoholikami, a jeszcze inni slyna z  kradziezy, rozbojow i handlu narkotykami. Ania chciala szybko i bezproblemowo przejsc przez to osiedle. Udalo jej sie to, prawie... Juz mijala dwa ostatnie domy, gdy nagle dostala czyms w glowe i stracila przytomnosc.

Około 2 h później.
Ania wlasnie sie obudzila. Lezala na jakims starym polowym lozku, zwiazana i cala obolala. Zaczela sie motac. Bez skutku, pasy, ktorymi byla scisnięta z kazdym jej ruchem wpijaly sie coraz bardziej w jej cialo. Zdziwil ja fakt, ze jej rece nie zostaly zwiazane. Niestety nawet to nie pomoglo jej sie wydostac. Lezala tak myslac. Obwiniala siebie za to, ze nie pozwolila by tato jej przyjaciolki odwiozl ja do domu. Glupia, wolala isc sama, a teraz lezy pozwiazywana w jakims ponurym obcym domu. Prawa reka macala otoczenie. Nic nie znalazla. Nie chcaco dotknela glonia swojej glowy, byla mokra, a w dodatku nie miala ani odrobiny wlosow. Palcem przetarla mokra substancje na swojej glowie i zblizyla dlon do oczu, jej glowa umorusana byla w krwi. Ania bardzo sie zlękła. Lzy naplynely jej do oczu.
Dziewczyna uslyszala otwierajace sie drzwi. Przechylila glowe w prawo, nie bylo tam drzwi, ale zobaczyla stol, na ktorym staly duze sloiki i wielkie słoje. W jednym, o wiele mniejszym niz pozostale zobaczyla wlosy, swoje wlosy! Jej piekne wlosy wlasnie mokly w formalinie. W sloiku obok byla dlon. Najprawdziwsza, ludzka! Odwrocila glowe w lewo w drzwiach stal ciemnowlosy, wysoki, tęgi mezczyzna. Mial w reku siekiere. Usmiechnal sie do mnie po czym powiedzial:
-Widze,ze juz sie o ubudzilas i zapoznalas z tym pokojem. Jesli chcesz moge opowiedziec Ci o nim troche wiecej. W  tym pokoju morduje takie sliczne i niewinne dziewczynki jak ty. Zagwarantuje Ci bardzo powolna i bolesna smierc. - powiedzial. -Uwielbiam takie zakonczenia krotkiego zycia mlodych niewiast. Spokojnie, rozwiaze Cie, ale proby ucieczki beda bezskuteczne.
Mezczyzna ponownie usmiechnal sie do Anny po czym wyszedl. Dziewczyna lekko sie poruszyla, pasy, ktorymi byla przypieta do lozka zniknely w tajemniczy sposob. Mezczyzna zostawil siekiere obok lozka ofiary. Ania przypomniala sobie dzien, w ktorym po raz pierwszy zobaczyla tego faceta. Widziala go w telewizji, policja mowila o nim, byl poszukiwany za porwania i zabojstwa. Byl kiedys bokserem. Nie miala z nim najmniejszych szans. Siedziala jeszcze chwile na lozku i wstala. Postanowilauciec przez okno. Niestety znajdowala sie na drugim pietrze. Po chwili do ów pokoju wszedl ten sam mezczyzna. Ania, ktora juz wiedziala kim jest bala sie jeszcze bardziej.
On usmiechnal sie do niej po czym wskazal jej krzeslo. Ania niepewnie podeszla do mebla i usiadla na nim. Oskar-bo tak mial na imie psychopata podszedl do niej i zwiazal ja. Podsunal krzeslo z dziewczyna do stolika. Powiedzial:
-Mam nadzieje ze spodoba Ci sie twoja ostatnia godzina zycia.
Wzial jej reke i polozyl na stoliku i podniosl siekiere. Wzial zamach i.. uderzyl w stol, bo Ania zabrala swoja kończyne.
-Sluchaj -powiedzial.- Jesli bedziesz stawiac opory sprawie, ze twoje smierc bedzje bardziej bolesna.
Ponownie wzial jej reke i polozyl na stol. Zamachnal siekiera i uderzyl. Obcial jej reke, przy lokciu. To samo uczynil z druga reka. Potem obcial jej obie nogi w kolanach. Wszedzie tryskala krew. Wszysko bylo ubrudzone w krwi. Wyszedl na chwile. Wrocil z mlotkiem i mial w reku cos jeszcze. Narzedziem wybil jej zeby. Pozbieral wszystkie, wlozyl do sloiczka i napelnil je woda. Wzial takze jej rece i nogi i tez powkladal je do slojow. Zalal formalina i ponownie podszedl do Anny. Rozwiazal ja, podniosl i polozyl na podlodze. Wzial mlotek i to co wczesniej przyniosl-dlugie gwozdzie. Przybil ja za uszy do posadzki. Dziewczyna cierpiala. Nie wytrzymywala juz tego. Dlaczego po prostu nie mogl jej od razu zabic? Wyszedl i po chwili wrocil niosac piłe lancuchowa. Poodcinal jej pozostalosci po rekach i nogach. Tak jak poprzednio wzial czesci jej ciala i zamknal w sloikach wypelnionych formalina. Anna pomyslala, ze zaraz sie wykrwawi i w koncu umrze. Ale nie, on jej nie pozwoli. Czas na final. Wyciagnal z jej uszu gwozdzie i przeniosl ja na stol. Rozebral dziewczyne i skalpelem rozcial jej lewa piers. Krzyknal w kierunku drzwi:
-Droga Edyto mozesz juz zaczynac tu sprzatac.
Kroil Anne coraz bardziej, chcial wyciac jej serce. Drzwi sie otworzyla. Do pokoju weszla nawolywana wczesniej Edyta. Gdy kobieta pokazala sie blizej dziewczyna zauwazyla, ze to jej matka. Oskar wyrwal jej serce, a ona umarla ze swiadomoscia, ze wlasna matka oddala ja w rece psychopatycznego zabojcy.

wtorek, 21 stycznia 2014

LARRY cz. 5

Obudzilem sie w swoim pokoju. Nialla nie bylo obok. Znalazlem go w lazience. Bral prysznic. Mialem ochote wejsc do kabiny, by zrobic to jeszcze raz. Z trodem oparlem sie pokusie, wyszedlem z lazienki i udalem sie do kuchni, by zrobic dla nas sniadanie. Gdy Niall zjawil sie w kuchni wszystko bylo juz gotowe. Usiedlismy i zaczelismy jesc. Gdy nasze talerze staly sie puste i Niall nie bral juz kolejnej dokladki postanowilem z nim porozmawiac.
-Sluchaj Niall - zaczalem. - Lepiej, zeby nikt sie nie dowiedzial o tym co zaszlo miedzy nami.
-Tez o tym myslalem. Uznqjmy, ze nic sie nie stalo.
-okej. - powiedzialem. - a swoja droga, podobalo Ci sie?
-Nie  bylo zle.
-Czyli nie bylo tez dobrze?-zapytalem.
-Tego nie powiedzialem.
- Podobalo Ci sie czy nie?
- Bylo bardzo przyjemnie...- odparl speszony blondyn.
Poscilem mu oczko, zabrakem talerze i odeszlem od stolu. Niall pozegnal sie i pojechal do siebie.
Mam dzisiaj spotkanie z Alexem. Wzialem prysznic, przebralem sie i weszlem. Mielismy sie spotkac u niego. Wsiadlem w Samochod i odjechalem. Gdy znalazlem sie Na ukicy, na ktorej mieszka wkaczylem kierunkowskaz i podjechalem na podjazd. Czekal na mnie w Salonie. Mialem klucze, wiec wszedlem bez pukania. Przywitalismy sie bez zadnych czulosci i zaczelismy rozmawiac.
-Dlugo o nas myslalem. Ten zwiazek nie ma sensu. -Powiedzial.
-Moje zdanie jest dokladnie takie samo.
Nie bylo sensu dalszej pogadance, wiec pozegnalismy sie i wyszlem. Po drodze wstapilem do KFC, zeby zjesc cos Na szybko, bo nie mialbym czasu na gotowanie czegos samemu, gdyz mielismy z chlopakami spotkanie. Nagrywalismy teledysk do piosenki 'Believe' z naszej najnowszej plyty.
Gdy wyszlismy ze studia bylo juz ciemno. Pozegnalismy sie, wsiedlismy do swoi h Samochodow i odjechalismy. Chwile myslalem o Niallu, nic nie wspominal o wczorajszej nocy. Ani sie obejrzal em bylem juz  pod domem. Zjadlem kilka kanapek, otworzylem sobie piwo i usiadlem na kanapie. Lecialem po kanalach i  na jednym wlasnie byly HotPloty. Zatrzymalem sie na tym kanale i po chwili uslyszalem newsa, ktory mnie bardzo zainteresowal.
'Niall Horan wczoraj okolo godziny 21.30 wyjechal z domu i udal sie do mieszkania kolegi z zespolu - Louisa Tomlinsona. Spedzil tam cala noc, a dzis rano widzielismy go nieuczesanego jak z tamtad wychodzil, rozgladal sie, jakby zrobil cos Zlego. Niepewnie wsiadl do swojego auta i pojechal do Nando's. Wiecej nie powiemy nic na ten temat. Sami domyslajcie sie co Mogli razem robic.'
Strasznie sie wku$&@^em. Dokonczylem piwo i zamowilem taksowke. Udalem sie do nocnego klubu.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

LARRY cz.4

Jakis czas pozniej....

Pogodzilem sie z tym, ze Harry ma kogos innego. Najwyrazniej nie czuje tego co Ja. Okej. W Porzadku. Trudno sie mowi i zyje sie dalej.

Jeszcze pozniej....

Posanowilem ulozyc sobie zycie BEZ niego. Pogodzilem sie z faktem, iz musze wybrac samotnosc lub znalezc sobie kogos innego. Wybralem zycie towarzyskie.
Od jakiegos czasu spotykam sie z kims. Ten ktos jest cudowny. Nie taki jak Bananowy Czlowiek, ale dobre i tyle. No coz, ma na imie Alex. No coz. Znam go z paki. Siedzielismy w Jednej celi i  wiecie jak to w Meskich wiezieniach. Kazdy sie z kazdym pierdo$@. No i ja z nim wlasnie najczesciej...
Ehh. Wlasnie ide przez park, mamy spotkac sie w lodziarni. Po drodze spotkalem kilka fanek. A przy okazji, zapomnialem wam o tym powiedziec. One Direction wrocilo!
Juz chyba nic nie stanie mi na przeszkodzie, zebym spokojnie mogl dojsc do miejsca, w Ktorym mam sie spotkac z zastepca Harrego. Tak, macie racje, nie zapomne o nim.
Uff. Bez problemu dotarlem na miejsce. Mamy wlasnie wolne, bo skonczylismy trase koncertowa "it's not my baby" taa, pierwsze 'up all night', potem 'take me home' a teraz 'to nie moje dziecko'... ciekaw jestem co Bedzie nastepne. Hmm... pewnie 'Alimenty', ale to czas pokaze.
Po godzinie wracam do domu.  Powiem szczeze - miedzy mna, a Alexem nie ma chemii. Jestesmy razem juz od miesiaca. Wlasciwie to pociagamy siebie nawzajem tylko wtedy, gdy sie klocimy. Nie wiem czy po prostu ciagle sie klocic i potem rżnac sie jak opetani, czy zerwac.  Czesciej rozwazam ta druga opcje, ale ta pierwsza jest korzystniejsza dla nas obojga.
W Domu czeka na mnie Niall. Byl zrozpaczony. 'Fani' po raz kolejny wysmiewali sie z niego i go krytykowali. Plakal. Czy ten swiat musi byc taki pojeba@$? Dlaczego nie panuje rownosc? Jestes z obcego kraju-jestes gorszy, jestes innej religii-jeszcze gorszy, jestes homo/bi, jestes najgorszy, czyli po prostu nie toleruja Cie. Rozmawialem z nim przez dluzszy czas i w Koncu na jego twarzy pojawil sie usmiech przez lzy. Jego oczy, mimo iz zaplakan nadal pociagaly. A usta ohh... drgaja. Lepszy niz Alex, eh To tylko Niall, nie fascynuj sie! O Boze a te jego kosci policzkowe... O Boze, czy ja sie w Nim zakochalem? Jezu... eh... chwila. Wlasnie zauwazylem, ze ma lekki dolek w Brodzie tzn. podwojny podbrodek,czyli pupcie na twarzyy.  Czy ten Irlandczyk musi tak pociagac? W Tym momencie Niall zdal sobie sprawe, zemu sieprzygladam. Wyslal mi oczko. Chyba w Zartach, ale ja juz nad soba nie panuje. Ten blondyn mnie prowokuje! Nie potrafie sie oprzec. Przysuwam sie do niego. On troche sie speszyl i odsunal, aleja tylko spojrzalem mu w Oczy i dalem znak wzrokiem, ze nie ma sie czego bac. Przysunalem sie do niego ponownie, tym razem od razu go objalem. Pocalowalem go, najpierw delikatnie, a pozniej przeszedlem do sedna sprawy. Koles sie wczul i calowalismy sie namietnie dobre 5 minut. Potem jednak zmienil zdanie...
-to nie jest najlepszy pomysl. -Powiedzial.
Spojrzalem na niego blagalnie. Po jego wyrazie twarzy rozpoznalem, ze jest gotowy. 
Ponownie objalem go, tym razem on zrobil to samo i lekko go popchnalem, tak ze lezal na kanapie obok mnie, ja  rozpialem mu koszule i zaczelismy sie calowac. Po chwili oderwal sie, spojrzal na mnie i bardzo pociagajaco sie oblizal.  To jeszcze bardziej wspomoglo moj popęd. Pociagnal mnie za koszulke i przeciagnal mnie na plecy, zdjal me odzienie. i potem bylo tylko coraz pikantniej.

sobota, 18 stycznia 2014

LARRY cz. 3

    Dzisiaj skonczylem swoj odwyk. Czuje sie bardzo dobrze. Poza tym ujawnilem swojego dilera i na moich oczach zabrali go do radiowozu. Przy okazji dowiedzialem sie, ze byl on poszukiwany za drobne kradzieze, napady z bronia, zabojstwo i wandalizm. Dostal dozywocie.
     Wychodze z kliniki (ostatni dzien terapii dobiegl konca).  Zrobilem sobie prawo jazdy, ale Harry wzial auto, wiedz dzwonie do niego. Nie odbiera. Postanowilem wrocic do domu na piechote. Szedlem przez park, mijalem wiele dziewczyn po drodze. Spojrzaly tylko na mnie, wytrzeszczyly oczy i uciekly. Zapalilem papierosa i szedlem dalej. W Pewnej chwili nadbiegla pewna dziewczyna, ktora potknela sie o kamien i zaczela upadac. Podbieglem do niej i ja zlapalem. Wydukala tylko 'dziekuje'. Zauwazylem, ze ma pierscionek na serdecznym palcu, bardzo drogi pierscionek. Spojrzala na moja twarz. Wytrzeszczyla oczy i otworzyla usta. Chciala cos Powiedziec, ale odebralo jej mowe. Przytulila mnie. Gdy oderwala sie ode mnie jej usta uluzyly sie tak, jakby mowila 'louis'. Zauwazylem, ze ma na sobie koszulke, taka jaka Harry dostal od Taylor, ale damska. Dzisiaj rano prasowalem mu jego koszulke. No nic, pewnie zbieg okolicznosci. Dziewczyna zrobila sobie zdjecie, wziela autograf, pozegnala sie i odeszla.
    Jestem juz w Domu. Wszystko jest czyste. Harry bardzo dokladnie wszystko wyczyscil, pomyslalem. Wszedlem do salonu, a na kanapie zobaczylem tablice informacyjna 'na sprzedaz nr. Tel xxx'. To numer Harrego. Czy on zamierza sprzedac moj dom? Obeszlem cale mieszkanie, a Hazzy nigdzie nie bylo. Wrocilem do salonu, by poogladac telewizje, telewizora jednak nie bylo. Poszedlem, wiec do swojej sypielni, po jakas ksiazke. Na polkach nie ma zadnych ksiazek. Wszystkie spakowane sa do kartonowych pudelek. We wszystkich pokojach staly kartonowe pudelka, ktorych wczesniej nie zauwazylem. W Lodowce nic nie bylo, wgl nie bylo lodowki. Usiadlem na kanapie w Salonie i po chwili uslyszalem glos silnika. Oo, to Harry. Ja mu juz pokaze! Wszedl do domu, zdjal buty i przywital sie jakby nigdy nic. Potem powiedzial, ze kupil mi dom w Centrum Londynu, a ten juz dzisiaj zostal kupiony. Na podjazd przyjechala ciezarowka. Wzielismy wszystkie pudelka i wynieslismy je do samochodu. Wsiedlismy do auta Harrego i odjechalismy. Dojechalismy do bardzo bogatej dzielnicy. Gdyy Harry zatrzymal sie przed najpiekniejszym domem zdziwilem sie. Wysiadl i poszedl otworzyc dom. Wnieslismy wszystkie pudelka do domu.
    Lodowka byla pelna to dobrze. Bylem strasznie glodny. Ale w Piekarniku zobaczylem kurczaka, upieczonego.  Harry kazal mi czekac w Jadalnii, a sam poszedl do kuchni, wrocil z taca, postawil przede mna talerz z jedzeniem, a sam usiadl po drugiej stonie stolu.
-Smacznego.-powiedzial i zaczal jesc.
Nie bylem inny i tez zabralem sie za swoja porcje. Zjedlismy i poszedlem za Harrym do salonu. Usiedlismy na kanapie i ogladalismy telewizje. Rozmawialismy chwile o tym co Kiedys nas laczylo. Zrozumiem, ze Harry chce mi powiedziec, ze chce ze mna byc. Podsunalem sie blizej do niego, objalem go reka i wtulilem sie w niego. Podniolem glowe i chcialem go pocalowac, ale na wjazd wjechal jakis samochod. Harry sie zerwal. Podbiegl do okna.
-Sluchaj, przyjechal Niall.-powiiedzial.-Przyjechala tez moja.... NARZECZONA.
Zdziwilem sie, Harry i narzeczona? Ehh to pewnie glupi zart. Po chwili do mieszkania wszedl Niall, nawet nie domyslacie sie jak sie ucieszylem na jego widok. Przytulilem go, po chwili do mieszkania weszla tez jakas dziewczyna. Chwila... nie jakas tylko ta, ktora wpadla na mnie w Parku. Ona natomiast przytulila Harrego.
-Poznaj Veronice. -powoedzial Harry.
Bylem dla niej bardzo mily, zjedni reszte kurczaka czytaaj 'Niall zjadl wiekszasc kurczaka'. Potem Harry powiedzial, ze musza jechac. Niall, Veronica i on ubrali sie i wyszli. Dotarlo do mnie, ze on naprawde mnie nie chce.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

LARRY cz.2

    propsy. to co jest kursywą mówi Louis :)


Obudziłem się w swojej sypialni. Obok mnie, na mojej szafce nocnej stała miska z rosołem (wtf?!). Podniosłem się i na kacu poszedłem do łazienki. 'Odlałem się'. Wracam do sypialni. Słyszę, że dzwoni moja komórka, którą zostawiłem w kuchni. Idę, więc do kuchni. Wchodzę i przeżywam prawdziwy szok.
- Dzwonili do Ciebie, że zalegasz z książkami w bibliotece. Przypilnuję, żebyś jeszcze dzisiaj je oddał. - usłyszałem. - Musze o Ciebie zadbać. Palisz jakieś tanie zioło, pijesz i ćpasz! Chcesz się wykończyć?
    Przy blacie stał najprawdziwszy Harry. Obierał marchewkę. Jezu.... kocham MARCHEWKI.
- ale........
- Żadne 'ale'. Może byś się przywitał pierwsze przywitał?!
   Podbiegłem do niego. Rzuciłem mu sie w objęcia.
- Tak bardzo tęskniłem.... Gdzie byłeś przez te 3 lata? Jezu, Harry to naprawdę ty?
- Tak, Harry Styles. We własnej osobie. Wiesz... przyjechałem tu po to, by powiedzieć Ci coś ważnego, ale nie mogę tego zrobić, ponieważ pierwsze musze o Ciebie zadbać. Rosołek zjadłeś? - spojrzał na mnie
 i pokazał swoje piękne zęby w równie boskim uśmiechu. - NIe? to na co czekasz? Szybko zjadaj, tu masz jeszcze marchewkę. Zjedz i się zbieraj jedziemy do biblioteki i  na policję.
- Na policję? Po co? Nie cierpie psów!!
- Oh... a i jeszcze do szpitala. Oddam Cię na odwyk. - zaśmiał się. - A na policję... Hmh... Wydasz swojego dilera. Powiesz kim jest, wpakujesz go do paki, a sam będziesz żył zdrowo i szczęśliwie.
   Kocham go. Nie będę mu się sprzeciwiał. Wziąłem dokumenty, książki i wsiadłem z nim do auta. Podjechaliśmy do pobliskiej biblioteki. Wyskoczyłem z auta i wszedłem do budynku. Naszła mnie myśl, żeby uciec tylnym wyjściem i uciec do domu, zamknąć drzwi przed miłością mojego życia. Żeby więcej nie wszedł do mojego domu i życia.
    Oddałem książki, wyszedłem i wsiadłem do auta. Samochód ruszył. Mknął przez znajome mi uliczki. Doskonale znam tę drogę. Wiele razy biegłem nią.. Najczęściej z rozciętą żyłą... Wtedy, gdy przeciwności mojego życia wygrały ze mną. Poddałem się i próbowałem popełnić samobójstwo. Ale za każdym razem zabrakło mi odwagi umierać.
    Jesteśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta oboje i udalismy się do wejścia do szpitala. Harry kazał mi zostać w poczekalni, a sam stanął w kolejce do recepcji. Minęło pół godziny i Harry wrócił do  mnie z informacją, że jutro mam sie stawić tu na  pierwszą część terapii.
    Teraz policja.... Ehh. Wydałem mojego dilera. Czuje, że będę miał przesrane na całej linii. Oni mnie dopadną i zabiją. Uśmiechnąłem się.


LARRY cz.1


   Mam na imię Louis. Mam 25 lat. Byłem w więzieniu, za... za gwałt. Teraz wyglądam tak. Moja rodzina udaje, że mnie nie zna. Strasznie sie zmieniłem po rozpadzie One Direction. To z jednego powodu. Domyśliłem się, że więcej nie zobaczę Harrego. Kochałem go... Nadal go kocham. Mieszkam sam, w ubogiej dzielnicy Londynu, ponieważ nie chcę narażać się na Directionerki. Chyba nie zniósłbym tego, gdyby chcieli autografy, zdjęcia. A może by nie chcieli? W końcu siedziałem 3 lata za gwałt na nieletnim. Ohh tak... nieletnim. Jestem bi. Kiedyś byłem z Eleanor, ale to nie była osoba, której pragnąłem...
     Właśnie siedzę na tarasie. Palę jakiegoś skręta. Uzależniłem się. Pale tą tanią trawe i biore w żyłe. Dobrze, że miałam dużo hajsu z czasów 1D. Teraz niczego mi nie brakuje. Słyszę stłumiony głos silnika. Ohh.. poznaję to auto. Harry kiedyś takim jeździł. No cóż było minęło. Po chwili zapominam o samochodzie i o Harrym. Wydaje mi się, że słyszę dzwonek do drzwi, później pukanie, ale jestem tak zjarany, że nic nie kojarzę.  Ohh... *mdleje*



tak, wiem króciótko, ale to takie wprowadzenie :).